Dzisiaj zajmiemy się najbardziej popularnym na naszych rajdach „modelem” - kurtką turystyczną, uniwersalną. Taką kurtką dla ogromnej większości z Was. Jest to często jedyna kurtka motocyklowa w Waszej garderobie. Jeździcie w niej zarówno na rajd, wycieczkę wokół komina, czy zabieracie ją w dalszą podróż… np. w Alpy. Co wybrać, czym się kierować, na co zwróć uwagę? Pomocna może tu być popularna u górskich wędrowców maksyma ubierania się na „cebulkę”. To rozwiązanie sprawdza się również w motocyklowej kurtce.
Popularnym rozwiązaniem są kurtki, które posiadają trzy różne warstwy na odmienne warunki pogodowe. Warstwa pierwsza ma za zadanie chronić i zapewnić bezpieczeństwo. Chronić nas nie tylko przed upadkiem dzięki wszytym ochraniaczom i protektorom, ale również być barierą ochroną przed owadami, piaskiem, otarciami - czyli tym wszystkim, co „atakuje” nas podczas jazdy. Zadaniem warstwy drugiej jest ochrona przed wiatrem i wodą. Najczęściej jest ona realizowana przez różnego rodzaju membrany popularnie, choć niesłusznie nazywane Gore-Tex (nazwa handlowa producenta). Ostatnią warstwą jest podpinka, której zadaniem jest utrzymanie komfortu cieplnego w niższych temperaturach.
Od razu napiszę, iż takie rozwiązanie nie jest idealne, lecz daje olbrzymią wszechstronność podczas podróży i znacząco pomniejsza nasz bagaż. Kolejną kwestią, o której warto powiedzieć jest fakt, iż różni producenci „mieszają” warstwami lub łączą je w jedną. Dobrym przykładem jest zamiana warstw pierwszej z drugą, czyli np. zastosowanie membrany na „właściwą” kurtkę z ochraniaczami. Każde z tych rozwiązań ma swoje wady i zalety. To czy inne rozwiązanie na pewno okaże się zaś gorsze w porównaniu np. z typową kurtką letnią, której konstrukcja jest zupełnie inna. Coś za coś...
Osobiście używam modelu MODEKA Panamericana II, który jest dobrym przykładem dopracowanej kurki 3-warstwowej w rozsądnej kwocie. Pierwsza warstwa tej kurtki zapewnia komfortowe warunki latem przy wyższych temperaturach. Dzieje się tak za sprawą całkiem sporych otworów wentylacyjnych, które w zależności od temperatur można otwierać, przymykać lub całkowicie zamknąć szczelnym zamkiem. To rozwiązanie pozwala regulować temperaturę bez konieczności zatrzymywania się na wpięcie membrany np. wjeżdżając w wyższe partie gór. Zasuwamy wszystkie otwory i z przewiewnej kurtki mamy kurtkę o zupełnie innej charakterystyce termicznej. Gdy na horyzoncie pojawia się deszcz, temperatura spada, a do tego zaczyna mocno wiać to czas na drugą warstwę – membranę. Dzięki membranie nie przemokniemy, czego niestety nie możemy powiedzieć o pierwszej warstwie kurtki, która będzie już mocno nasiąknięta wodą. Membranę warto również wpinać od razu podczas jesiennych przejażdżek lub dłuższych przelotów - wewnątrz robi się wtedy znacznie przyjemniej. Ostania warstwa – podpinka, jest najrzadziej używanym elementem kurtki przeznaczonym na naprawdę chłodne dni. Dzięki pomysłowości producenta została tak uszyta, aby mogła nam służyć również jako samodzielna bluza np. podczas wieczornego wyjścia z kumplami. I taką właśnie pełni rolę najczęściej na wyjeździe.
Co jeszcze składa się na dobrą kurtkę turystyczną? Przemyślany krój, nasza widoczność na drodze (odblaski), możliwości regulacji, a więc dopasowania do naszej sylwetki, układ, ilość kieszeni czy możliwość spięcia ze spodniami. To wszystko znajdziecie we wspomnianym modelu. Mnie najbardziej podoba się duża tylna kieszeń typu cargo na plecach. Bardzo praktyczna jest mała znana z kurtek narciarskich kieszonka na „karnet” na nadgarstku, w której umieszczam kartę płatniczą czy bilet podczas przejazdów po płatnych autostradach. Kurtka dostępna jest zarówno w wersji męskiej jak i damskiej.
Na sam koniec pamiętajcie proszę, że aby wasze zaawansowane kurtki z membraną działy jak należy, muszą współpracować z „oddychającą” bielizną termiczną w chłodniejsze dni lub „biegową” w te gorętsze.